Autor Wiadomość
hans1121
PostWysłany: Pon 10:22, 06 Mar 2006    Temat postu:

Pomimo walki, nie wszystkie antrile ucieky, ale kilka nadal pozostalo... Walka jeszcze sie nie skończyla.....

<co jest..?? Grać..!!!>
Ky Kiske
PostWysłany: Śro 20:51, 01 Mar 2006    Temat postu:

-Tia, juz ide szukałem tej rośliny, bezskutecznie zresztą. (sorki, nie zauważyłem posta)

Po czym wznosząc sie w powietrze pikuje, starajac sie spłoszyć antrile. Troche ich uciekło, po czym zaczołem rozgniatać reszte z Xavierem.
Xavier
PostWysłany: Wto 19:10, 28 Lut 2006    Temat postu:

Xavier dobywa ... tarczy i rzuca się na antrile < nie jest to takie głupie. większa powierzchnia do rozgniatania ; ) >. Zaczyna je rozgniatać.
- Może byś mi pomógł ? - Xavier mówi z wyrzutem do Kyja.
W tym momencie zauważa, że nie są to normalne antrile . . .

<Jeśli będziecie tak się ociągać z grą to was uduszę ( kumpla prawie udusiłęm bo miał za długi język, a ja za dużo promili ] ; - > ) >

<Edit hans1121: Święte słowa, kiedyś miałem podobne jazdy..;)>
hans1121
PostWysłany: Wto 17:56, 28 Lut 2006    Temat postu:

Podczas poszukiwania zdawało ci sie że cos widzisz, niestety jednak było za późno. Spostrzegłeś zbliżające sie do was Antrile, które były jakieś "dziwne" To chyba z ich obecności foteliki sie tak wystraszyły, i zbiły się w kupe..........
Ky Kiske
PostWysłany: Pią 20:03, 24 Lut 2006    Temat postu:

Podbiegam do Xaviera i zawiedziony mówie:

-No to nici z walki, szlag A już myślałem że sie wzbogacimy....

Zauważam foteliki. Z nadzieja i błysku w oku szepcze do Xaviera:

-No to ja sie tu rozejże, a ty z nimi pogadaj.

I szukam roślinki podszebnej do uważenia mixtury szczęścia.
Xavier
PostWysłany: Pią 18:58, 24 Lut 2006    Temat postu:

- Ky chodź - krzyknął Xaier podbiegając do fotelików < bezkształtnego kształtu < hehe > >

Zaczał się rozglądać dookoła, lecz nic dziwnego nie zauważył, prócz starego spróchniałego pnia w kształcie olbrzymiego serca <ale mnie wyobraźnia ponosi>

- Co się stało ? - Spytał foteliki.

<a to dobre - serducho ; - P>
hans1121
PostWysłany: Pią 13:36, 24 Lut 2006    Temat postu:

Kiedy Xavier podszedł bliżej, zoriętował się, iż owy bezkształtny kształ <hehe>, to nic innego jak mnóstwo fotelików zbitych razewm w kupie z powodu zimna, lub.... z powodu niebezpieczeństwa. Nagle do głwoy Xaviera wbił się obcy głos:
-Wędrowcze, pomżócie nam........

<Spoko. Już mam całkiem miła fabułe....>
Xavier
PostWysłany: Pią 11:20, 24 Lut 2006    Temat postu:

- Odejdź i poczekaj chwilę - powiedział głosem niecierpiącym sprzeciwu. - I weź ze sobą Eposa.
Ky odszedł bez sprzeciwu. Natomiast Xavier Podszedł bliżej do owego stworzenia "czy to ta sama bestia ?".

Ky Kiske
PostWysłany: Czw 22:30, 23 Lut 2006    Temat postu:

Szukamy wszędzie, pod krzakami, na trawie, za wzgórzami, i nic. I w końcu zauważamy jakąś roślinke która przypomina tą do wywatu szczęscia. Pobiegliśmy w jejkierunku, ale po 10 krokach stanelismi w miejscu bo zauważyliśmy dziwny kształt. Bardzo przypominał on psa jedzącego mięso. Szepcze do Xaviera

-Co robimy?

I czekam na odpowiedz...
Xavier
PostWysłany: Czw 18:43, 23 Lut 2006    Temat postu:

- Tak to jest to - odparł Xavier
Prygotował on Antarę i spożył ją, po jakiś piętnastu minutach poczuł się lepiej.
- No to szukamy tego ziółka do twojego wywaru szczęścia - powiedział.

<sorki za brak składu i ładu, ale komp mi się co chwilę wiesza . . . >

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group